***
Było sobotnie popołudnie. Hugh siedział przed telewizorem z
lampką wina w dłoni. Z braku lepszego zajęcia przerzucał kanały w poszukiwaniu
czegoś co choć w najmniejszym stopniu by go zainteresowało.
Po chwili do dźwięku reklamy jakiegoś zapewne nie
działającego środka przeciwbólowego dołączył jeszcze jeden. Dźwięk dzwonka do
drzwi. Raz, po chwili znowu. Komuś widocznie bardzo zależało by się z nim
zobaczyć.
Odłożył kieliszek na stolik, wyłączył telewizor i pomstując
na tych którzy to w wolną sobotę nie dadzą człowiekowi odpocząć powlókł się do
drzwi. W progu stał mężczyzna przed
trzydziestką, w dziwnych okularach przeciwsłonecznych i szerokim uśmiechem
przyklejonym do twarzy.
- A, to ty. – Hugh niezbyt entuzjastycznie przywitał gościa.
Wiedział, że jego pojawienie się może oznaczać tylko jedno. Nową robotę. –
Wejdź.
Gość przeszedł przez próg wesołym krokiem po czym bez
zbędnych ceregieli przeszedł do rzeczy.
- Słuchaj Hugh, tym razem musi być wyjątkowa. Taka jakiej
jeszcze nie miałem, jakiej nikt nie miał! - nowo przybyły mężczyzna był
niezwykle przejęty swoim nowym pomysłem.
– Chce żeby błyszczała, błyszczała na tle innych.
- W porządku, postaram się coś wykombinować.
Hugh nie pytał czy gość zostanie dłużej. Tak naprawdę modlił
się w duchu by ten już sobie poszedł i przestał nieustannie gadać. Chciał mieć
z powrotem swoje wolne, sobotnie popołudnie. Pozbył się mężczyzny zadziwiająco
szybko i wrócił do salonu. Jednak nie po to by znów włączyć telewizor. Czekała
go praca, a zadanie postawione przez gościa wcale nie było łatwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz